niedziela, 7 października 2012

6.10.2012 - przejazd do Wellington


Dzisiaj wyjeżdżamy z rana na wyspę Północną- powinno być cieplej, Promem do Wellington- ale najpierw jakieś kolejne 250 km samochodem.
Co po drodze ciekawego- jedziemy wzdłuż wybrzeża- przepiękne widoki,  pingwiny, i foki na wolności.
Góry porośnięte żarnowcem- jak na Obłużu, tylko drożej J)
Zahaczyliśmy o obserwatorium wielorybów, ale żaden nie wychynął, więc zdjęć nie będzie- tylko trzeba uwierzyć mi na słowo. Jest szansa na Tonga jeszcze pooglądać…
Za to widzieliśmy foki na wolności- nie dawaliśmy ciastek, bo zżarliśmy je wcześniej w samochodzie…, Czyli-żadnej poprawy z naszej strony …;)
Zdjęcia załączam poniżej.
A, Krzysiek dostał mandat J)) , za prędkość , jechał 125 km/h, gdzie można było jechać 100. Koszt zabawy to 170 $ nowozelandzkich.
Ale trzeba przyznać, ze policjant  grzeczny i prosił żebyśmy uważali  , itd.,.., Wklejam zdjęcie ..
Na zapłacenie mamy miesiąc …J
Dotarliśmy na prom, zostawiliśmy samochód i wsiedliśmy na prom.
Podróż , jak podróż, ciekawi byli ludzie- masa oryginałów, kierowcy tira o charakterystycznej figurze brzuszkowo butelkowej..
I na terminalu- zonk- nie ma dla nas drugiego samochodu ( jak było umówione wcześnie- zostawiamy jedno auto na Południowej  Wyspie, a na północnej czeka na nas drugie ..) , Asia S- wie, co powinno tutaj być dodane ..:) .
Musieliśmy podjechać na lotnisko, ale firma Budget , uczciwie zwróciła nam koszty taksówki, mimo, ze zapomnieliśmy  rachunku- plus dla KIWI.
I teraz zaczęła się pielgrzymka za hotelem. W wellington- zero miejsc wolnych- bo wszystko zajęte z powodu, jak nam powiedział taksówkarz Bułgar, Pokazu Mody;
No to zaczęliśmy poszukiwania za Wellington ..
Warte napisania jest, ze od godziny 20.00 – we wszystkich motelach recepcja się zamyka i nawet jak sa miejsca pisza NO VACANCY, i nie ma psa z kulawą nogą, który mógłby otworzyć…
Zatem tak , od drzwi do drzwi, licząc na to, ze może jakiś właściciel będzie  jednak  na miejscu , przejechaliśmy  około 75 km.


Liczyliśmy się już z faktem spania  w samochodzie pod Mc Donaldem, ale ostatecznie udało się ,.., jeden właściciel jeszcze siedział…







Mamy nową zabawę- szukamy "polskich" rejestracji :)) , Tym razem - pozdrowienia dla Tychów :)) 





Kaikoura- zatoczka po drodze- i się fotografujemy na nasza klasę :)) 





Foczki na wolności - nie mamy ciastek :  koło Kaikoura
 Mandat Krzyśka 
Tutaj Piotr powiedział coś mądrego i ja nie mogłam wytrzymać ....;) -wklejam, bo mnie śmieszy ....
BTW-park miejski w Christchurch- równie dobrze mogło by być np. alejka w Kościerzynie  ...:)) 

1 komentarz:

  1. No to ładne macie przygody! Ale ten Pan Krzysztof duży, tak, jak mandat! Reklamuje brak wpisu z 8 października. Skaypa nie słyszałam, byłam w kuchni, tam, gdzie moje miejsce. Całuję
    Mam

    OdpowiedzUsuń