niedziela, 7 października 2012

07.10.2012 – Wellington


Dzisiaj dzień w stolicy – Wellington.
Tawhiri- Ma –tea  ,polinezyjski bóg wiatru i burzy stoczył wiele zawziętych bitew ze swoimi braćmi z Wellington i Wairapara. Nic więc dziwnego, zę cieśnina Cook oddzielająca Wyspę południową od Północnej  zdobyła sławę jako jedno z najbardziej zdradzieckich obszarów na wodach świata.
Bóg wiatru- ciągle działa , bo w wellington  :
- wieje  bez przerwy, co skutkuje zmianami pogody kilka razy dziennie
- mają wszyscy pod górkę- bo miasto rozłożone jest  na wzgórzowatym terenie.
Co ciekawego zobaczyliśmy chodząc pod górkę:
Tramwaj linowy na górę Wellington Cable Car, żeby mniej było pod górkę , ogród botaniczny,
Oraz te papa Tongarewa- Czyli muzeum Nowej Zelandii, w którym , uwaga- chodziliśmy ponad 3 godziny.
Muzeum ciekawe, nawet bardzo.
Z takich interesujących rzeczy- zwiedziliśmy dział geologiczny , gdzie przeprowadzono symulację trzęsienia ziemi. Byliśmy w takim malutkim domku, którym trzęsło ….Potem doczytaliśmy , ze symulacja to 1 /50 tego , czego w największych trzęsieniach doświadczano tutaj
W dziale kultury i historii Maorysów – to  wyjść nie chciałam i przymuszałam Piotra i Krzyśka do słuchania muzyki maoryskiej …
Co ciekawe- w dziale historia imigracji , jest miejsce poświecono Polakom, dokładnie chodzi o 700 sierot polskich , które  przyjechały do Nowej Zelandii w czasie wojny.
Z ciekawostek;
-woda jest tu za darmo- to znaczy , ze nie ma żadnych liczników na wodę, i nie płaci się też za wodę w restauracjach

 Zgadnijcie- co to jest ? :))


Widok na miasto wellington


Chata Maori 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz