Czyli w Polsce dzień Niepodległości, w USA też święto- Dzień Weterana, który skutkował tym, że wejście do National Volcano Parc zamiast kosztować 30 $ było za free w tym dniu, czyli 30 $ w suchym mamy.
Ale nie to najważniejsze - najważniejsza Kilauea- wulkan.
To szczególne miejsce dla Hawajczyków- miejsce kultu i to się czuje w powietrzu.,
Wszędzie czarno - jak okiem siegnąć. Tylko jedno miejsce to oaza palm. Tam był heiau ( czyli miejsce świete- świątynia)
- lawa się rozstąpiła- stąd palmy, nigdzie indziej nie ma- możecie wierzyc lub nie, ale tak jest, w drodze do miejsca skąd wypływała lawa- teraz od kilku tygodni nie płynie. No coż, Pele na razie odpoczywa. Pele - to bogini wulkanu- najważniejsza w hawajskiej kulturze, szczególnie dla Hawajczyków z Big Island.
Zdjęcia powiedzą więcej.., Dla mnie to miejsce szczególne, nie wiem czemu, ale zawsze chce tam być i tak sobie na tej lawie posiedzieć..., mogę tak długo...,
Potem byłam na zajęciach hula -kahiko. 1,5 godziny. jedyny instrument to bęben-ipu , plus śpiewanie. Śpiewałam, to się nazywa po hawajsku mele.
Hmm, dobrze mi szło - pochwalę się, gdyż uczęszczam w Gdyni na hula, więc się wkomponowałam w grupę całkiem zbornie :) .
Z ciekawostek- samochody widma- wielu kierowców nie raczy włączać świateł wieczorem i trzeba uważać.
Ludzie są tu bardzo uprzejmi- jak o coś zapytasz to będą Ci wyjaśniać, podprowadzą, nawet jak już wiesz ..., I znowu, to natura i kultura, żadna tam ekonomia i zwalanie na czynniki zewnętrzne dlaczego u nas tak nie można. Można- to darmowe ..;).
Aaa- tradycyjne sprawozdanie z obiadu- tym razem ahi poke limu- czyli surowy tuńczyk z morskimi trawami, poi, avocado dostanę- bo tu się walają wszędzie , nie ma sensu kupować :) . Ja się twardo trzymam wersji - codziennie surowa ryba i poi. Hawajczyki dziwili się ,że u nas nie ma poi. No nie ma jakoś...
Ale nie to najważniejsze - najważniejsza Kilauea- wulkan.
To szczególne miejsce dla Hawajczyków- miejsce kultu i to się czuje w powietrzu.,
Wszędzie czarno - jak okiem siegnąć. Tylko jedno miejsce to oaza palm. Tam był heiau ( czyli miejsce świete- świątynia)
MY I NASZA KUMU - NAPRAWDĘ STARA HAWAJKA |
BOGINI PELE WŁASNIE |
LAWA - JK OKIEM SIĘGNĄC , CZYLI TO LUBIĘ I NIC NA TO NIE PORADZĘ |
|
JW- LAWA |
Zdjęcia powiedzą więcej.., Dla mnie to miejsce szczególne, nie wiem czemu, ale zawsze chce tam być i tak sobie na tej lawie posiedzieć..., mogę tak długo...,
Potem byłam na zajęciach hula -kahiko. 1,5 godziny. jedyny instrument to bęben-ipu , plus śpiewanie. Śpiewałam, to się nazywa po hawajsku mele.
Hmm, dobrze mi szło - pochwalę się, gdyż uczęszczam w Gdyni na hula, więc się wkomponowałam w grupę całkiem zbornie :) .
Z ciekawostek- samochody widma- wielu kierowców nie raczy włączać świateł wieczorem i trzeba uważać.
Ludzie są tu bardzo uprzejmi- jak o coś zapytasz to będą Ci wyjaśniać, podprowadzą, nawet jak już wiesz ..., I znowu, to natura i kultura, żadna tam ekonomia i zwalanie na czynniki zewnętrzne dlaczego u nas tak nie można. Można- to darmowe ..;).
Aaa- tradycyjne sprawozdanie z obiadu- tym razem ahi poke limu- czyli surowy tuńczyk z morskimi trawami, poi, avocado dostanę- bo tu się walają wszędzie , nie ma sensu kupować :) . Ja się twardo trzymam wersji - codziennie surowa ryba i poi. Hawajczyki dziwili się ,że u nas nie ma poi. No nie ma jakoś...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz