KONA- 12, 13.11

Aloha again

Dwa dni hurtem opiszę, bo mi się nie chciało wczoraj tyle pisać, bo się zagadałam na skype z koleżankami z Polski. Ale było ciekawie dzisiaj , czyli u mnie 13.11.
Zatem do ad remu :
Wczoraj tak zwany dzień przelotowy - z Pahoa do Kona. Można , jak to na wyspie, jechać albo do góry  i w lewo, albo na dół i w prawo i się dojedzie do Kona. Wybrałyśmy opcję nr 1- czyli do góry i w lewo :)) , aby zobaczyć dwa słynne miejsca- Akaka Falls- czyli wodospady , i Waipio Valley- czyli dolinę.
Tradycyjnie sprawozdanie z obiadu: ahi poke soyu, ośmiornica w sosie sojowym, sałatka z wodorostów , oraz poi, czyli jak co dzień.
Akak falls - to wodospady, charakteryzują się okolicą z bujna roślinnością tropikalną i ładnością jako taką. Zdjęcia nadają się na tło pulpitu. Właściwie więcej nie mam nic do powiedzenia na ten temat, tyle tylko, że było ładnie - zobaczy czytelnik wytrwały na zdjęciach.
 Ciekawe jest tankowanie. Za Boga nie wiem ile to jest galon , mimo , że kiedyś się uczyłam , ale w poprawności reporterskiej - sprawdzam na googlach i podaję : 3, 78 litra. Kosztuje on - 4,17 $ -cena ze wczoraj.
I jak się tankuje- najpierw płacisz, mówisz ile chcesz, potem wlewasz. Nie wiem, kurcze, ile chcę, ale niosę do kasy 100$ najpierw , potem tankuję, potem pani mi wydaje resztę. Tak to jest w tej cywilizacji. Ale podobnie było w Nowej Zelandii, więc aż tak mnie to nie dziwiło.

Kolejny punkt programu to było Waipio valley- to zatoka- dolina, z czarną plażą . Schodzi się ostro w dół 30 minut, wchodziłyśmy ponad godzinę. Trochę nas poniosło, było hardkorowo nieco z tym wejściem.
Potem poszukiwałyśmy kwatery- bo  przypomnę, że na GPS-ie przyoszczędziłyśmy., ale na Maui się poprawimy i weźmiemy.

Dzisiaj- bardzo ciekawa-szczególnie dla mnie wyprawa  do Pu'uhonua  o Honaunau- czyli MIEJSCE WYPĘDZONYCH.
Kilka słów- w skrócie - to miejsce dla tych, którzy przekroczyli KAPU- prawo, nakazy. Jak tam dopłynęli - to byli wolni od kary. To miejsce mocy dzisiaj dla Hawajczyków, miejsce przebywania królów.

Dla mnie- miejsce szczególne, mocno się tam zasiedziałam, oj mocno, jak zwykle na lawie :))
Asia S-miałaś rację, poszło ..:)) , zresztą sobie zobacz.., gruubo ...
A- na śniadanie - tym razem kajiki ( czyli merlin) surowy  oraz wodorosty, oraz taegu-to takie suszone kawałeczki sea food w sosie jakimś i z sezamem, postaram się przywieźć do Polski- powinno wytrzymać:).
Na obiad- ahi poke limu- czyli surowy tuńczyk w wodorostach, trochę sushi , i wodorosty - jako sałatka.

Potem plażowanie w Kona, oglądanie sobie rybek kolorowych, co  pływają koło ludzi i się nie wstydzą, potem szwędanie się po sklepach pod hasłem zakupu lodów, których nie kupiłyśmy, bo nam się odechciało , a poza tym mamy ananasa, którego musimy obowiązkowo zjeść, bo do samolotu nie zabierzemy wszak.
I duch mojego kolegi Krzysia K. znowu dzielnie nade mną czuwał, abym nie kupowała zbędnych pierdół. Z niezbędnych pierdół to kupiłam sobie perfumki z plumerii, jak która koleżanka chce takie same , niech mi pośle zamówienie mailem, póki mam dobre serce i kasę :)) . Są jeszcze z pikake i gardenii, jak wolicie takie zapachy...:). No to już się namądrzyłam na dzisiaj ...
A jutro wycieczka na delfiny, plażowanie i wieczorem lecimy na Maui...;)

PAPROCIE W AKAKA FALLS

WALKING TREE- KORZENIE BO TO NAJCIEKAWSZE

WODOSPAD- AKAKA

WAIPIO VALLEY -WIDOK Z GÓRY 

PLAŻĄ WAIPIO VALLEY

ZACHOD SŁOŃCA PO DRODZE DO KONA

TAK WYGLĄDAŁO WCZORAJ NIEBO PODCZS ZACHODU SŁOŃCA, NIC NIE PODKOLOROWAŁAM, UCZCIWE ZDJĘCIE I JUŻ

TIKI W MIEJSCU WYPĘDZONYCH

JA NA LAWIE , W MIEJSCU WYPĘDZONYCH

HEIAU W MIEJSCU WYPĘDZONYCH 

DOROTA NA PLAŻY W KONA