piątek, 15 listopada 2013

14 .11- Kona ostatni dzień

I miały być delfiny, bowiem wykupiłyśmy wycieczkę statkiem do zatoczki, gdzie miały być na pewno, ale jakoś nie było, taka karma:) .
Za to było pełno kolorowych rybek , które Dorota sfotografowała pod wodą. Równie dobrze, za darmo można było to zrobić dzień wcześniej , ale tak jakoś wyszło, w końcu jesteśmy na wakacjach.

Po wycieczce statkiem jeszcze podróż do Waikaola Resort- czyli na bogato. No , tyle powiem , ładnie i na bogato, nuda :).
Wieczorem wylatywałyśmy na Maui. I to było ciekawe. Bowiem oddałyśmy samochód, żeby karnie stawić sie na lotnisku na prawie 2 godziny przed odlotem - bo wiadomo procedury , zaglądanie tu i tam , ze wskazaniem na tam:) . A tu miła niespodzianka- linie, o wdzięcznej nazwie Mokulele, miały swój, nazwijmy to hucznie terminal, w innym miejscu niż główny terminal w Kona, który też wielkością raczej przypomina lepszy dworzec PKS, ale za to jest international. Była to skromna wiata, a w niej Pani, która zapytałą nas, czy chcemy polecieć o 19-tej , zamiast o 21.00 , jak stało  w naszym bilecie. No pewnie- zatem wzięli nam walizki, zapłaciłyśmy po 15 $ za bagaż, taki obyczaj..., zważyli nas ( serio- stawałyśmy na wagę, ale nie patrzyłam w tamtą stronę- :))  z plecakami :)  i powiedzieli, żeby chwilę poczekać. No to poczekałyśmy 5 minut, a potem poszłyśmy do samolociku 10 osobowego. I nikt nas nie sprawdzał, czy wieziemy sobie wodę w bagażu podręcznym  , czy bombę, święty spokój:) . Leciałam po raz pierwszy takim czymś i fajnie to było . Sidziałam za pilotem i widziałam wreszcie jak wygląda pilot. Ten był całkiem niezły akurat :). Cała zabawa 35 minut i już na Maui- najbardziej zielonej wyspie:).Aha- obowiązkowe sprawozdanie z obiadu :) - tym razem surowy mahi-mahi , oczywiście z sosem soyowym i limu ( przypominam- taka trawa morska) , oraz sushi z krewetką w środku- mały zestaw, oraz poi- ale tylko dla mnie. Dorota stwierdziła, że jej ta sfermentowana pulpa z prawie ziemniaka ( tak się wyraziła o taro)  , za to za 8 $ za funta jednak nie kręci. Mnie tak, i twardo wydaję codziennie tą sumę na poi, ale nie kupuję makatek ...
PODWODNE ZDJĘCIA 




J.W

TAK WYGLĄDA POI GOTOWY DO ZJEDZENIA 

2 komentarze:

  1. ładnie zwiedzasz! A gdzie się podziały zdjęcia z poprzednic postów? Dzisiaj z Wkunia szukaliśmy aparatów produkcji radzieckiej. Nie ma ich nigdzie, a było tegobez liku. Co sie z nimi stało, moze coś wiesz na ten temat?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, cieszę się, ze udało mi się zalgować, po wszystkich zawirowaniach z kontem!

    OdpowiedzUsuń