wtorek, 10 września 2013

10 września- wracamy do Mexico City i jutro na Kubę

Jutro na Kubę, zatem mogę nie mieć kontaktu internetowego. Ponoć - tak na Kubie jest, co mnie akurat nie dziwi , bo jakby mieli internet to już inaczej by to u nich mogło wyglądać.
Więc możliwe jest , że wpisy kolejne dopiero po 18 -tym września, czyli jak wrócę. Niech ktoś porządny z moich przyjaciół  mnie zdyscyplinuje w tej materii :)), dobra ? No ciekawa jestem kto będzie taki porządny ?:)

Dzisiaj był tzw. dzień przelotowy- czyli wracaliśmy do Mexico City, a jutro lecimy na Kubę.
4 osoby zostały w Acapulco na tydzień, dwoje do Polski , piątka na Kubę, pewnie nas gdzieś dopiszą do innej grupy, bo  by się ekonomia  nie złożyła.
A zatem , w dzisiejszym wpisie kilka ciekawostek i spostrzeżeń :

1. Nauczyciele nadal protestują, prezydent wrócił z Peteresburga i się weźmie, policja nadal stoi po mieście , w tym koło naszego hotelu w Mexico City, bowiem ten jest usadowiony blisko senatu.

2. jest tutaj taki obyczaj - iniciacion, czyli 15 urodziny dziewczyn ( i tylko) , obchodzi się jak wesele. Rodzina potrafi wziąć kredyty na tą uroczystość. Uroczystość jest w kościele, 15- latka ma zawsze na sobie suknię- z cyklu różowa beza- taki styl , a potem jest fiesta do rana. Często uroczystość dosposnorowują rodzice chrzestni- taki obyczaj.

3. Kult Matki Boskie z Guadalupe- rzeczywiście silny - wszędzie kapliczki, w każdym kościele obraz. Meksykanin może w Boga nie wierzyć, ale w matkę Boską z Guadalupe zawsze. Zresztą , jak wrócicie do wczorajszego wpisu , to jest zdjęcie tych skaczących chłopaków ze skały. na nim jest też małą kapliczka, przy której się modlą przed skokiem.

4. ceny- jak na oficjalne zarobki- bardzo wysokie. Bezwzględnie- takie ja w Polsce, albo czasem drożej. O- taki przykład- kupiłam 2 paczki żelków ( z chili) -uwaga - będę częstować :)), ale w sklepie normalnym, nie turystycznym, zapłaciłam 35 pesos, to jest około 9 złotych. To sporo , jak na 2 paczki żelków.
Ludzie tu ponoć zarabiają około 500 złotych miesięcznie. No nie wiem, zresztą chyba nie tego nikt. natomiast - są straszne dysproporcje- widuje się bardzo bogate osoby, luksusowe samochody, przy jednocześnie wyraźnie i mocno widocznej biedzie . Ponoć 50 milionów- czyli prawie połowa żyje w prawdziwym ubóstwie. Zresztą jak przejeżdżaliśmy przez stan Guererra, to to widać było wyraźnie.
5. samo miasto meksyk- prawdę mówiąc feo- czyli brzydkie, przynajmniej w miejscach przez które jechaliśmy.  Potężne przedmieścia na dziko stawianych domostw. Więc porównanie dzielnicy meksyk w Gdyni- ma swoje uzasadnienie.
6. Ale Meksykanie ogólnie, co powtarzam są mili i przyjaźni i radośni.
7. Dzisiaj zrobiłam sobie jeszcze spacer po Mexico City, i pojadłam tortille od ulicznego sprzedawcy- pod hotelem. Policjanci też jedli, więc sobie pogadałam z nimi :) .  Tam gdzie ludzie - tam straganiki, czyli wszędzie. Nikt tego nie rejestruje, z podatkami też jest różnie. Rząd ma się za to zabrać,no , zobaczymy.

OSTATNI LANS W ACAPULCO- RYSIEK, BEATA, JA, SYLWIA I JUREK CO OPOWIADA KAWAŁY,a Sylwia to dzielnie znosi od 25 lat :), akurat dzisiaj im wypadło :)

ULICZNA TORTILLERIA I SZEFOWA

I DYREKTOR TORTILLERII, TU JADŁAM NA TALERZACH WIELOKROTNEGO UZYTKU :), TU NIE MA SANEPIDU, JEST CHILLI  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz