08.10 – Wulkan, ale nie buczy …
Wczoraj – kolejny przelot z Wellington do Rotorua .
Po drodze – jezioro Taupu
i wulkan Ruapehu
Ale nie buczał, nie lał lawy- słabo. Padał deszcz, więc
wiadomo … kto i na co narzekał , specjalnie…itd….
Zdjęcia złączamy
Dojechaliśmy o 20.00 do motelu , gdzie dostaliśmy , zgodnie
z zasadą świeże mleko ,
Kolejna seria na nasza klase:) - wszyscy pod znakiem- uwaga kiwi, kiwi na nartach :)
Skałki nad Morzem Tasmana- na bogato :)
Olcia- Zabrze też tu jest :)) , Pozdrowienia dla Hanysów z Zabrza,czyli ciąg dalszy naszego zajmowania się pierdołami :)
Jesteś lepsza w relacji z podróży niż "Martyna na krańcu świata" :)
OdpowiedzUsuńMoże faktycznie zajmiesz się tym zawodowo? Skoro i Tobie pasuje takie życie :)
Gejzer i błotne bulgoty robią wrażenie.
W istnienie Wulkanu Ruapheu ja uwierzyłam ;)
Jak byś jeszcze ustrzeliła fotkę żywego kiwi narciarza to wrzuć koniecznie ;)
Pozdrowienia!