Hola a todos que estan leyendo esta pagina :)
( to sobie przetłumaczcie ..:)) , bo ja bufonkuje ..:)
Zatem kolejny dzień baardzo ciekawej wycieczki.
Na początek kilka ciekawostek natury społecznej w Meksyku.
- Prawo jazdy- jak zdasz egzamin przed komputerem , to je masz, uczyć Cię może dziadek, babcia, kolega, zdajesz test i kupujesz prawo jady i masz.
Miesiąc temu wprowadzili fotoradary w niektórych miejscach, no ..i ?, No i nic, Nie robi to wrażenia na nikim ..:)
W ogóle podejście do przepisów ruchu i np. policji kierującej ruchem, jest tu delikatnie mówiąc swobodne. Policjant stara się usilnie kierować ruchem, bo taką ma pracę, i to właściwie wszystko, naród wie swoje.
Meksykanie, mimo biedy , i to wyraźnie widocznej , naprawdę, są pogodni i uśmiechnięci. Zawsze odpowiedzą uśmiechem, są spokojni,radośni , kurcze, warto się uczyć, co jest naprawdę ważne , .., no ...
A zatem - wizyta w Cuernavaca- miasto wiecznej wiosny. Słynie z tego , że jest swoisty mikroklimat, i temperatura roczna na okrągło to 25 stopni. I oczywiście, tu też był Cortez, miał letnią rezydencję, jak łatwo zgadnąć, zbudowaną z kamieni odzyskanych z indiańskiej świątyni. Tym razem główny kościół był franciszkański i zbudowali go sami , bez indiańskich kamieni. I ciekawostka- otóż Franciszkanie mieli swój patent na chrystianizację Indian. Polegał on na tym, ze odprawiali msze na zewnątrz, mieli taki zewnętrzny ołtarz. Indianin , ciekawski podchodził , a jak zbliżył się za blisko, to oni go ciaps za ucho i do chrzcielnicy ..., tak było ..., serio, ..;)
Potem pojechaliśmy do jaskiń Cacahuamilpa, gdzie były stalagmity, stalaktyty i stalagnaty w różnych kształtach, ale kluczowego kształtu nie wypatrzyłam ..:). najbardziej mi się podobał przewodnik, ktory krzyczał ciągle recorrense, recorrense, por favor, co znaczyło, żeby nie marudzić i szybko formować szereg i się przemieszczać w tempie ..., no to się przemieszczałam ... i reszta mojej grupy też.
Zresztą- pragnę nadmienić, ze grupa jest baaardzo fajna, pogodna i zdyscyplinowana, lubi ogólnie tequilę, no tak już mamy...
Co było ważne w jaskiniach jeszcze- ano drinki w wydrążonym kokosie. dałam się namówić , długo mnie namawiała - 3 minuty wiadomo, Pani, co robi takie drinki. W kokosie - wycina dziurę i do tej kokosowej wody dolewa tequili, sok z limonki i sol oczywiście , i to się pije i jest pyszne. Potem ja usilnie namawiałam naszą grupę,żeby kupiła u Pani te drinki , no napracowałam się :)), a Tia Teresa miała kupę klientów ..:)..
Po tych drinkach pojechaliśmy do Taxco- miasto srebra. działają tu kopalnie srebra i sklepy. miasteczko samo w sobie super z klimatem, ..
Charakterystyczne jest , ze jeżdżą tu głownie Volkswagenami garbusami, a to ze względu na to, ze teren mocno górzysty i a garbus wytrzyma pod górkę , a uliczki wąskie. Na głównym ryneczku grali mariachi i zespół studentów, fajnie ,..i klimatycznie, zdjęcia niniejszym załączam...
Jutro - Acapulco .., czyli na bogato ..:)
( to sobie przetłumaczcie ..:)) , bo ja bufonkuje ..:)
Zatem kolejny dzień baardzo ciekawej wycieczki.
Na początek kilka ciekawostek natury społecznej w Meksyku.
- Prawo jazdy- jak zdasz egzamin przed komputerem , to je masz, uczyć Cię może dziadek, babcia, kolega, zdajesz test i kupujesz prawo jady i masz.
Miesiąc temu wprowadzili fotoradary w niektórych miejscach, no ..i ?, No i nic, Nie robi to wrażenia na nikim ..:)
W ogóle podejście do przepisów ruchu i np. policji kierującej ruchem, jest tu delikatnie mówiąc swobodne. Policjant stara się usilnie kierować ruchem, bo taką ma pracę, i to właściwie wszystko, naród wie swoje.
Meksykanie, mimo biedy , i to wyraźnie widocznej , naprawdę, są pogodni i uśmiechnięci. Zawsze odpowiedzą uśmiechem, są spokojni,radośni , kurcze, warto się uczyć, co jest naprawdę ważne , .., no ...
A zatem - wizyta w Cuernavaca- miasto wiecznej wiosny. Słynie z tego , że jest swoisty mikroklimat, i temperatura roczna na okrągło to 25 stopni. I oczywiście, tu też był Cortez, miał letnią rezydencję, jak łatwo zgadnąć, zbudowaną z kamieni odzyskanych z indiańskiej świątyni. Tym razem główny kościół był franciszkański i zbudowali go sami , bez indiańskich kamieni. I ciekawostka- otóż Franciszkanie mieli swój patent na chrystianizację Indian. Polegał on na tym, ze odprawiali msze na zewnątrz, mieli taki zewnętrzny ołtarz. Indianin , ciekawski podchodził , a jak zbliżył się za blisko, to oni go ciaps za ucho i do chrzcielnicy ..., tak było ..., serio, ..;)
Potem pojechaliśmy do jaskiń Cacahuamilpa, gdzie były stalagmity, stalaktyty i stalagnaty w różnych kształtach, ale kluczowego kształtu nie wypatrzyłam ..:). najbardziej mi się podobał przewodnik, ktory krzyczał ciągle recorrense, recorrense, por favor, co znaczyło, żeby nie marudzić i szybko formować szereg i się przemieszczać w tempie ..., no to się przemieszczałam ... i reszta mojej grupy też.
Zresztą- pragnę nadmienić, ze grupa jest baaardzo fajna, pogodna i zdyscyplinowana, lubi ogólnie tequilę, no tak już mamy...
Po tych drinkach pojechaliśmy do Taxco- miasto srebra. działają tu kopalnie srebra i sklepy. miasteczko samo w sobie super z klimatem, ..
Charakterystyczne jest , ze jeżdżą tu głownie Volkswagenami garbusami, a to ze względu na to, ze teren mocno górzysty i a garbus wytrzyma pod górkę , a uliczki wąskie. Na głównym ryneczku grali mariachi i zespół studentów, fajnie ,..i klimatycznie, zdjęcia niniejszym załączam...
Jutro - Acapulco .., czyli na bogato ..:)
Tia Teresa, kokosowy drink |
Miasto Taxco, od srebra |
Pątnik i Tereska-żywa, on nie :) |
grajki |
Hola que escribe esta página :)))
OdpowiedzUsuńNo poszło dobrze, uczysz się, dobrze napisałaś, correcto :))
OdpowiedzUsuń